16.08.2009, godz. 13.00
LKS Lubatówka - LKS Kombornia 1:4 (0:2)
Bramki:
0:1 ? 11'
0:2 ? 45'
1:2 G. Knap 55'
1:3 ? 83'
1:4 ? 87'
Żółta kartka:
K. Zygmunt
Sędziowali:
Siwak, Szwerc, Domaradzki
LKS Lubatówka:
Kamil Miszczak - Adam Zima, Robert Pietruszka (65' Damian Knap), Marcin Głód, Tomek Klimkiewicz (40' Krzysiek Zygmunt) - Przemek Borek (46' Filip Folcik), Mirek Parylak (82' Paweł Głód), Mateusz Jakieła, Darek Knap - Sylwek Pietruszka, Grzesiek Knap
Opis meczu:
Spotkanie z Kombornią rozpoczęliśmy niemrawo, przez pierwszych 10 minut nie stwarzając żadnej składnej akcji. W 11. minucie po katastrofalnym błędzie naszej defensywy goście wyszli na prowadzenie - chyba jeden z naszych obrońców chcąc wycofać piłkę do tyłu podał ją wprost do napastnika przyjezdnych, który wyszedł na sam na sam i pokonał stojącego między słupkami Kamila Miszczaka. Kolejne minuty to kontynuacja nieporadności i chaotycznej gry z naszej strony. W 25. minucie po ładnym dośrodkowaniu na długi słupek z prawej strony, Darek Knap próbował uderzyć głową, ale piłka przeleciała obok lewego słupka. Po wznowieniu gry groźną akcję stworzyli rywale, lecz K. Miszczak zdołał wybronić strzał z 10 metrów z ostrego kąta. W 27. minucie znów dwie okazje dla gości - najpierw po wybiciu piłki z własnej połowy napastnik wyszedł na dwóch naszych środkowych obrońców, minął w biegu Roberta Pietruszkę, lecz uderzył obok bramki. Natomiast kilkanaście sekund później zawodnik Kombornii uderzył bez zastanowienia z 20 metrów, jednak jego wolej obronił, choć z problemami Miszczak.W 30. minucie niemalże kopia sytuacji sprzed kilku minut - obrona gości wybija piłkę przed siebie, w przodzie dwóch zawodników idzie na dwóch naszych, jeden z nich przedziera się przez naszą obronę, lecz w decydującym momencie zbyt daleko wypuszcza sobie piłkę obok wychodzącego K. Miszczaka. W 36. minucie nasz zespół uratował Darek Knap, który w ostatniej chwili wyprzedził mogącego być sam na sam przeciwnika i wybił piłkę na rzut rożny. W 40. minucie z powodu urazu (tak jak przed tygodniem) boisko przedwcześnie musiał opuścić Tomek Klimkiewicz, a w jego miejsce pojawił się Krzysiek Zygmunt. W 43. minucie zawodnik przyjezdnych wszedł odważnie między dwóch naszych po prawej stronie, lecz z ostrego kąta uderzył na szczęście tylko w boczną siatkę. Goście podwyższyli jednak wynik jeszcze przed przerwą, znów korzystając z fatalnego zachowania naszej obrony. Po raz kolejny gracz wykorzystał niefrasobliwe zagranie któregoś z naszych defensorów i w sytuacji sam na sam nie dał szans K. Miszczakowi. Do przerwy 0:2.
Od początku drugiej połowy na boisko wybiegł Filip Folcik i w sumie na tle reszty drużyny można powiedzieć, że zrobił dobrą zmianę. Nasza obrona zagrała w trochę innym ustawieniu, z założenia Adam Zima miał chyba zastąpić Marcina Głoda i grać przed stoperem, przez większość drugiej połowy na prawej obronie grał K. Zygmunt. Ni stąd, ni zowąd w 55. minucie strzeliliśmy gola kontaktowego - z prawej strony lewą nogą chyba dośrodkować w pole karne miał Grzesiek Knap, ale wyszedł z tego strzał, który wylądował idealnie za kołnierz bramkarzowi po długim słupku. Nasi poszli za ciosem i przycisnęli trochę rywali przez kilka minut. W 57. minucie po wrzutce na 10 metr ze środka pola, Mirek Parylak w biegu uderzył piłkę głową, lecz obok bramki. Chwilę później chyba znów miało być dośrodkowanie, jednak tym razem zagranie Sylwka Pietruszki z ponad 20 metrów z prawej strony minimalnie minęło lewe spojenie. W 63. minucie akcja gości i "główka" gracza Kombornii blisko lewego słupka. W 67. minucie, po mocnym dośrodkowaniu z lewej strony, w sytuacji sam na sam mógł znaleźć się S. Pietruszka, lecz źle przyjął piłkę. W 71. minucie dobrą interwencją popisał się K. Miszczak, broniąc nieprzyjemny strzał z woleja z 20 metrów po długim słupku. W 80. minucie zrobiliśmy akcję lewą stroną - D. Knap zagrał wzdłuż linii bocznej do G. Knapa, który dośrodkował wprost na głowę M. Parylaka. Ten ostatni jednak uderzył niecelnie. W 83. minucie goście nie pozostawili nam żadnych złudzeń odnośnie uzyskania korzystnego wyniku, strzelając Miszczakowi trzeciego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z prawej strony z ponad 30 metrów, niepilnowany zawodnik przyjezdnych uderzył głową ze środka pola karnego. Przeciwnicy dobili nas kilka minut przed końcowym gwizdkiem sędziego - Mateusz Jakieła zabrał się z obrony z piłką środkiem pola, lecz po chwili odebrał mu ją gracz Komborni, który jednym podaniem uruchomił swojego kolegę z przodu. Ten znalazł się w sytuacji sam na sam i po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów uderzył pewnie, mocno przy krótkim słupku z 13 metrów. Wynik 1:4 utrzymał się do końca meczu.
PS.Relacja przepisana z Forum Lubatówka.
|